"Baron cygański" w reż. Emila Wesołowskiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Emil Wesołowski, reżyser, inscenizator i choreograf w jednej osobie, miał dobry pomysł na wystawienie bajkowej operetki Straussa. Lekko, filuternie nawet, z przymrużeniem oka, ale bez wpadania w pastisz operetkowego teatru, bo przecież wszyscy operetkę kochamy. Jego "Baron cygański", którego premierę obejrzeliśmy w ten weekend w Operze Bałtyckiej, jest jak bomboniereczka, z której wybierać można sobie pojedyncze żartobliwe smakołyki. Ot, na przykład różowy pantofelek Arseny, wystający spod jej kwiecistej krynoliny w trakcie duetu Sandora i Saffi. Ottokar korzysta z okazji, by ukradkiem całować Arsenę, a jak ogniście to robi, informuje nas właśnie ów pantofelek, podrygujący w rytm arii. A gdy aria zbliża się do koloratury... Prześmieszny jest też ten uskrzydlony... świniak, aluzja do świniopaszej profesji Kalmana Żupana. Wieprzek, z filuternie zakręconym ogonkiem i ze skrzydłami, jakby był asyryjskim bożkiem, prezentuje się nam przez cały cza