JAKŻE niewiele, stale za mało wiemy czy pamiętamy o tym nurcie wyobraźni, poezji i myśli, jakim jest romantyzm polski. Jakże wiele natomiast wie romantyzm o nas, z jaką siłą każde zdanie tej epoki, jeśli tylko mu tego dozwolimy, dosięga nas i porusza. Na co dzień żyjemy tylko pozorami, schematami epoki, z której, jak często mówimy, jesteśmy wszyscy. A przecież właśnie tam, w latach przesłoniętych już cieniem całego stulecia, ocalono nas. Przypominał o tym swoim współczesnym Stanisław Brzozowski, zgniewany kompromisowością i niepełnością modernizmu. Nam przypomina o tym chyba już tylko teatr. I czyni to nie zawsze z tą mocą, jaką odznacza się inscenizacja "Nieboskiej komedii" w Teatrze Narodowym. Inscenizacja wyjątkowa - nie tylko dlatego, że pierwsza w mijającym ćwierćwieczu w Warszawie. Przekonanie wiążące wartość "Nieboskiej komedii" z rzekomym profetyzmem dawno już odsłoniło swą naiwność. Wartości dzieła nie można,
Tytuł oryginalny
Wielka Nieboska
Źródło:
Materiał nadesłany
Za i Przeciw nr 20