Wojciech Kępczyński, znany z wyjątkowej słabości do musicalu, zamierza w kierowanym przez siebie teatrze muzycznym Roma tym właśnie gatunkiem zdominować repertuar. Nie oznacza to jednak, że od czasu do czasu nie pojawi się tutaj klasyczna operetka. Premiera "Wesołej wdówki" Lehara, która odbyła się 17 kwietnia, jest tego pierwszym dowodem. Tyle tylko, że jest to zarazem dowód nienajlepszej kondycji zespołów, którym powierzono jej realizację. Tadeuszowi Wiśniewskiemu, reżyserowi i choreografowi jednocześnie, udało się zrealizować kilka dowcipnych sytuacji, ale mimo tego przedstawienie nie miało właściwej lekkości i tempa. Co prawda nie pamiętam, aby ówczesny "kwiat paryskich kabaretów" stepował - ale niech tam! Nie sposób jednak przejść obojętnie obok tak bezbarwnej i jednostajnej scenografii Pawła Dobrzyckiego. Scena wygląda jak hala dworca kolejowego ze złotym sejfem w tle. Podobnie rzecz ma się z kostiumami Ireny Biegańskiej - każdy pocho
Źródło:
Materiał nadesłany
Nasz Dziennik, nr 98