W kulminacyjnym momencie nowego spektaklu Jerzego Grzegorzewskiego Przewodnik chóru górali ze środka wielkiej sceny Teatru Narodowego, powiększonej jeszcze o część widowni, z której usunięto siedem rzędów, rozmawia z muzykami siedzącymi po obu stronach balkonu. Rozmawia, choć na jego słowa odpowiadają tylko dźwiękiem swoich instrumentów. On podrzuca nuty, zestawia je w akordy, oni nadają im brzmienie. Nuta po nucie układają się w harmonijne frazy, aż wybuchną wspaniałą melodią pieśni o Krywaniu. Więc teraz on, Zbigniew Zamachowski, z prawdziwym podhalańskim akcentem i wielką ekspresją podejmie ją przy wtórze tworzących chór górali czterech chłopców, którzy przysiedli w głębi i czekali w napięciu, co z tego będzie. To krystaliczny przykład tego, jak Grzegorzewski panuje nad materią teatru, jak umie nadać jej nośność, wydobyć siłę i budować nieskłamane wzruszenie. Bo jest to jedna z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających scen
Tytuł oryginalny
Wielka magia teatru
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 11