Gdy ważyły się sceniczne losy "Policji" w Warszawie, a więc i w Polsce, już po wydrukowaniu sztuki w 6 numerze "Dialogu" Andrzej Wirth napisał w "Polityce" jezuicką recenzję, którą oddał sprawiedliwość pisarskiemu kunsztowi Mrożka - pracowicie deprecjonując przy tym sens Mrożkowej duszy. "Humor Mrożka - tłumaczył - czerpie ze źródeł abstrakcyjnych i wyładowując się w czystej grze możliwości nie jest w stanie ani odzwierciedlić rzeczywistości ani destrukcyjnie na nią oddziałać". Nie wiem jakie pobudki kierowały autorem tych słów, nie wątpię, że najpoczciwsze, pewne jest jednak, że Wirth trafił kulą w płot. Oczywiście wyłączając ostatnie stwierdzenie. Z wyborną ripostą wystąpił wówczas świetny rysownik "Polityki" Szymon Kobyliński, przedstawiając dygnitarza w stylu Restauracji z albumem rysunków Goyi w ręku i usłużnym fagasem za plecami syczącym rozpartemu na fotelu, suwerenowi: - "Ależ Wasza Wysokość to tylk
Tytuł oryginalny
Wielka komedia
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Ludu Nr 242