"Rzecz dzieje się współcześnie, prawdopodobnie w Chile, ale równie dobrze może to być jakikolwiek inny kraj, który po długim, okresie dyktatury, zafundował sobie rządy demokratyczne" - tak określił miejsce akcji swojej sztuki "Śmierć i dziewczyna" Ariel Dorfman. Jej bohater, Gerardo Escobar, członek rządowej komisji badającej przypadki łamania praw człowieka w okrasie reżimu, przyprowadza do swego domu poznanego przygodnie mężczyznę. Paulina, żona Gerarda, rozpoznaje w gościu doktora Roberto Mirandę, który przed 15 laty, kiedy była w więzieniu, torturował ją i gwałcił. Postanawia go osądzić. Oto treść sztuki, napisanej w formie politycznego thrillera i opartej na schemacie zamiany ról kata i ofiary, a także małżeńskiego - choć wynaturzonego - trójkąta. "Śmierć i dziewczyna" grana w kilkunastu krajach, jest przebojem West Endu i Broadwayu. I u nas powinna stać się sensacją - choćby dzięki gwiazdorskiej obsadzie
Tytuł oryginalny
Wiele Zachodu na nic
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Codzienne nr 22