EN

9.01.2009 Wersja do druku

Wiele hałasu... o nic

"Lubię być zabijana" w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku - dodatku Kultura.

"Lubię być zabijana" w warszawskim Studio to nudna, pretensjonalna i przede wszystkim źle podana prowokacja. A do czego prowokuje najbardziej? Do machnięcia ręką i jak najszybszego opuszczenia widowni. Pomysł przewrotny. Zadrwić z teatru i rządzących w nim konwencji. Zgubić teatralność, pomieszać fikcję z rzeczywistością. Zakpić z prywatności, zamieszać w głowie widzowi tak, żeby sam się pogubił. Wreszcie wyśmiać paranoje współczesności. Tej ryzykownej gry z widzem podjął się w Studio Marcin Wierzchowski. Niestety, w jego grę nie chce się grać, bo jest nudna i naciągana. Na scenie ze swojej dość burzliwej przeszłości ma się rozliczyć aktorka, niejaka Miranda Piano. Kobieta specjalizuje się w mało u nas znanej formie - stand up comedy. Podczas takiego występu wykonawca zwraca się bezpośrednio do odbiorców bez próby budowania teatralnej iluzji. - W tym właśnie tkwi największe wyzwanie - mówiła "Kulturze" Piano. I dodawała: Lepiej po

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wiele hałasu... o nic

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 7 dodatek - Kultura

Autor:

Agnieszka Michalak

Data:

09.01.2009

Realizacje repertuarowe