Zapowiadało się na nowe słowo w polskiej dramaturgii. Premierze "Konduktu" Bohdana Drozdowskiego w reżyserii Marka Okopińskiego (1961) w teatrze zielonogórskim towarzyszyło poczucie wielkiego odkrycia - pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Nałożyła się na nie atmosfera skandalu, wywołana oskarżeniami o plagiat pod adresem Drozdowskiego ze strony Ryszarda Kapuścińskiego jako autora reportażu "Sztywny", na który zresztą autor dramatu powoływał się w teatralnym programie. Sprawa się ciągnęła, wywoływała emocje, ale ostatecznie wszelkie autorytatywne instancje sądowe i koleżeńskie oddaliły zarzuty Kapuścińskiego. Ale osad "skandalu" pozostał. Młody autor (1931-2013) zyskał dozgonnych a zaciętych przeciwników. Najwyraźniej wpływowych, skoro po wielu latach nie znalazł się nikt odważny, kto napisałby notę biograficzną Bohdana Drozdowskiego do przewodnika encyklopedycznego PWN "Literatura polska XX wieku" (2000) - niewielka nota została podpisana przez Redakcję. Kiedy Drozdowski debiutował jako dramaturg, już był kimś w polskiej literaturze. Sześć lat wcześniej pojawił się na łamach "Życia Literackiego" (1955 nr 51) jako jeden z pięciu poetów rekomendowanych przez artystów