Napisawszy powieść, kilkanaście opowiadań oraz pięć sztuk teatralnych, zasiadając do pisania szóstej Jerzy Żurek chciał - jak się zdaje - nieco przy robocie odpocząć. "Casanova" bowiem - z którego prapremierą wystąpił niedawno Teatr Nowy - to błahostka, żart, igraszka. Ale błahostka wielce zabawna, napisana z werwą, dowcipna. Niczego się z niej wprawdzie nowego nie dowiadujemy - ani o samym Casanovie, ani o czymkolwiek innym - nie wszystko przecież, co znajdzie drogę na scenę, musi być od razu poważne, solenne i wielce pouczające. Warszawskiej przygody słynnego wenecjanina - któremu policja Katarzyny II zleciła misję porwania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego - tym razem mają nam dostarczyć przede wszystkim rozrywki. Ta zaś jest - w tym przypadku - dość wysokiej próby. Nie zawsze najwyższej, ale też nigdy nie schodzącej poniżej całkiem przyzwoitego poziomu. Aczkolwiek określenie "przyzwoity" należy tu traktować z lekkim przymrużen
Tytuł oryginalny
Wielce zabawna błahostka
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Poranny nr 54