EN

22.02.2002 Wersja do druku

Wiejskie smuteczki

Oglądałem "Wiśniowy sad" Cze­chowa w interpretacji Pawła Miśkiewicza jak setny obraz im­presjonistów na objazdowej wystawie - zapominając o pięknie, czułem rosną­ce znużenie. Paweł Miśkiewicz wraz ze scenogra­fem Andrzejem Witkowskim wznieśli na Dużej Scenie Teatru Polskiego prze­strzeń niezwykłą, z amfiteatru przypo­minającą dom lalek. Reżyser ułożył fan­tastyczne epizody. Dobrze wykorzystał charakterystyczność aktorów - ich tembr głosu, postawę czy emocje. Dlatego "Wiśniowy sad" da się oglądać z przy­jemnością, choć zwolennicy teatru akcji mogą przysypiać. Zakłopotanie bohate­rów to dziś jednak trochę za mało, by przykuć uwagę widzów. Nawet miłosna furia Haliny Skoczyńskiej (Raniewska), bez wątpienia obok Marcina Czarnika (wieczny student Pietia) największej in­dywidualności tego przedstawienia, trwała tylko niecałe trzy minuty. A po­tem? Obrazy! Miśkiewicz konstruuje piękne obrazy. Jeżdżące na wózkach podesty-p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wiejskie smuteczki

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 45

Autor:

Leszek Pułka

Data:

22.02.2002

Realizacje repertuarowe