Muszę wyznać, że po raz pierwszy w dziejach mego stosunku do Teatru Nowego zdarza mi się coś w rodzaju porażki. Oto po obejrzeniu "Barbary Radziwiłłówny" nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie: czym się kierował Kazimierz Dejmek wygrzebując z lamusa historii literatury tę pseudoklasyczną komedię w pięciu aktach wierszem pisanych? Bo przecież nie względami natury szkolno-dydaktycznej ani chyba względami podyktowanymi intencją "pokrzepienia serc", gdyż po pierwsze - sztuka Alojzego Felińskiego nie ma już dzisiaj dla nas żadnych witamin krzepiących, po drugie - Teatr Nowy - nawet wtedy gdy sięga w bliższą lub dalszą przeszłość - zawsze patrzy przed siebie, mierząc w aktualną, palącą teraźniejszość. Ani wreszcie względami natury formalno-estetycznej, gdyż "Barbara Radziwiłłówna" pojęta i ujęta została całkiem serio, bez cudzysłowu stylizacji, parodii czy dystansu krytycznego. ...wiersz stanowi może dzisiaj jedyną wartość "Barbary Radz
Tytuł oryginalny
Wieczór z Barbarą (frag.)
Źródło:
Materiał nadesłany
"Biuletyn Państwowego Teatru Nowego" nr 7