EN

20.03.2023, 12:29 Wersja do druku

Wieczór włoski w Buffo

„Wieczór włoski” wg scen. i w reż. Janusza Józefowicza w Teatrze Studio Buffo w Warszawie. Pisze Katarzyna Jakubiak.

fot. Wojciech Pepliński/ mat. teatru

„Wieczór włoski”, który gości na scenie Teatru Studio Buffo już od wielu lat, wciąż zachwyca poziomem wokalnym wykonawców, poczuciem humoru Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy oraz lekkością, dzięki której widzowie mogą przez prawie dwie godziny zapomnieć o troskach dnia codziennego. Pełna energii, zmysłowa Natasza Urbańska jak zawsze perfekcyjna, szczególnie zapada w pamięć w utworze Be Italian, z towarzyszeniem tancerek Studio Buffo. Już dla tej sceny warto zobaczyć spektakl.

Filmowa wstawka z Marcello Mastroiannim może być sporym zaskoczeniem dla widzów i jest naprawdę dobrym pomysłem dla urozmaicenia muzycznego widowiska. 

Fenomenalny Artur Chamski w utworze Gipsy Kings, Volare, przy pomocy Janusza Józefowicza rozbawia publiczność do łez, natomiast Magda Dąbkowska śpiewając Nie wolno mi, tę wrażliwszą część widowni z pewnością wzruszy i to solidnie. 

Podczas Wieczoru włoskiego w niecodziennej roli możemy podziwiać Janusza Stokłosę, ale żeby nie zdradzać widzom, którzy jeszcze nie mieli okazji oglądać, wspomnę tylko, że utwór L’Italiano wybrzmiał w zupełnie niespodziewanej aranżacji. Ten punkt programu niewątpliwie pozostaje na długo w pamięci…

Całości dopełnia oczywiście niezrównany Janusz Józefowicz, który z sobie należytą charyzmą wykonuje utwór Sugar Bing, zachwycając publiczność. Występując również w roli konferansjera wieczoru czuwa nad nastrojami widzów i urozmaica przerwy między występami. 

Wieczór włoski jest doskonałym pomysłem na poprawę humoru w tych ponurych czasach, ale też świetnym pomysłem na romantyczne wyjście we dwoje.

Teatr Studio Buffo ma tę niezrównaną cechę, że widzowie zawsze znajdą w nim coś dla siebie i w tym pewnie tkwi sekret jego popularności. Optymizm, zmysłowość i rozrywka na naprawdę wysokim poziomie, której na innych scenach już niestety jest coraz mniej…

Źródło:

Materiał nadesłany