"Cyrulik sewilski" Gioacchino Rossiniego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.
. Przed kilku laty kształt spektaklu "Don Pasquale" w Operze Krakowskiej jednoznacznie zasugerował, że w polskim teatrze operowym pojawiło się nowe - tym razem pożądane - zjawisko reżyserskie. Nazywa się Jerzy Stuhr. Ten sam, którego wszyscy znają jako wspaniałego aktora teatralnego i filmowego, cenionego pedagoga, również człowieka pióra, reżysera teatralnego i radiowca z imponującymi osiągnięciami w dubbingu. A teraz te zaskakująco udane debiuty operowe. Bogusław Nowak - dyrektor krakowskiej Opery - wykazał się godną szacunku konsekwencją i po pierwszym sukcesie nakłonił tę wybitną postać polskiego teatru i filmu do wyreżyserowania arcy-komedii Rossiniego "Cyrulik sewilski". Według nie najlepszej tradycji spektakl ten, jeśli otrzymał mistrzowską i dobrze dobraną obsadę solistów, w polskich warunkach reżyserował się niemal sam. Ale nie u Stuhra. Artysta ten, na bazie swego wykształcenia filologicznego, perfekcyjnie opanował język włoski,