EN

25.04.2005 Wersja do druku

Wieczór kapucyna. Wyznania szczerego entuzjasty teatru

Znów został po nim lichy burdel smętnych resztek. Zawsze zostaje tylko tyle. Żenujące nic. Ohyda sprzętów, nędza tapet, tłusty brud, odór wściekłej myszy. W istocie nie stać go na więcej. Gdy odchodzi - wybija godzina sprzątania. Nic wielkiego, idzie o zwyczajną, ludzką higienę. Trzeba chwycić za łopatkę, szczotkę, szmaty i wiadro z gorącą wodą. Jak powiadają - nie można żyć w chlewie. Widziałem przedstawienie "Kronika zapowiedzianej śmierci", co je do Krakowa teatr Wybrzeże z Gdańska przytaszczył. Zabieram się za porządki. I dumam z mokrą ścierą w garści. Gombrowicz rzekłby o nim: Maluś. Tak, podstarzały Maluś wielogłowy. Płeć nie gra roli. Ma twarz zapiekłego dziennikarza od sensacyjek - a jest człekiem teatru. Stylistyczny szczyt jego myślenia o świecie to PAP-owskie newsy - a zabiera się za dłubanie w największych zdaniach ludzkości, choćby, jak w czwartek, w akapitach Gabriela Garcii Márqueza. Wielbi bydlęcą subtelność

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 95

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

25.04.2005

Realizacje repertuarowe
Festiwale