- Zabawa to warstwa wierzchnia spektaklu. W każdej z fars o czymś się mówi, dotykamy jakiegoś problemu. Cieszę się, kiedy widzowie i tego dotykają - mówi JERZY BOŃCZAK po spektaklu "Biznes", granym gościnnie w Koszalinie.
Wybuchające raz po raz salwy śmiechu i gromkie brawa były najlepszym dowodem, że spektakl "Biznes" [na zdjęciu], który artyści pokazali wczoraj na zaproszenie "Głosu", podobał się widzom. Lubimy się śmiać. Dowód to frekwencja na widowni podczas wczorajszego spektaklu. Farsa wbrew pozorom jest trudnym gatunkiem scenicznym. Od reżysera wymaga, by wręcz od pierwszych sekund nadał jej tempo. Rytm spektaklu musi bić, jak zdrowe serce po kilkukilometrowym biegu - szybko, ale równo i miarowo. Do tego obowiązkowe nagle zwroty akcji i garść nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności. Ot, farsa w pigułce. Dla aktora to również wielkie wyzwanie - każde niemal słowo, każdy gest - wszystko ma swój dokładnie określony czas. Tylko wtedy można liczyć na sukces. Oczywiście, gdy dobry jest i tekst, pełny błyskotliwych dialogów. Ten akurat warunek w "Biznesie" jest spełniony! Widzowie zostali zaproszeni do luksusowego apartamentu hotelowego w Londynie. Obserwowa