Nie chciał żyć w świecie, którego zbydlęcenie przeczuwał i opisywał - o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu, w 75 rocznicę śmierci artysty - pisze Barbara Chabior w Rzeczpospolitej.
Po południu 17 września 1939 roku usłyszał w radiu wiadomość o wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej. Następnego poranka odebrał sobie życie. Peerelowskie losy tych, którzy go otaczali, były tak smutne, że nie pozostawiały wątpliwości, czego sobie w życiu Stanisław Ignacy Witkiewicz nie życzył. To twórca tak kontrowersyjny, że do dziś dzieli świat sztuki. Długo musiał czekać na uwagę potomnych, choć współcześnie nie ma już wątpliwości, że był wizjonerem, znacznie wyprzedzający swoją epokę. Jednak za życia odrzucali go artyści z każdej dziedziny sztuki, jaką się parał. Literaci byli przekonani, że to co robi, to nie literatura, twórcy teatru wzruszali ramionami nad śmiesznością spektakli jego autorstwa, jego filozofia dla filozofów była czystą amatorszczyzną, a malarze nawet nie zawracali sobie głowy, by spróbować przyjrzeć się uważnie jego stylowi. A jeszcze później to popełnione przez niego samobójstwo, w tak znaczącej