Wyznaję... Zgrzeszyłem bardzo! Dałem się omamić! Poszedłem do teatru. Nic racjonalnego tego mojego haniebnego czynu usprawiedliwić nie zdoła. Ale czy ja - grzesznik - mogłem się nie skusić na spektakl, którego tytuł brzmi "Magia grzechu"? Dzieło owo napisał człowiek kryształowo czysty. W każdym razie nie ma na razie żadnych donosów do naszej rzeczywistości o jego występkach. Bohater,żołnierz, poeta, a nade wszystko dramaturg uchodzący w swoim kraju za równego Szekspirowi. Ów ulubieniec króla Filipa IV nazywał się PEDRO CALDERON DE LA BARCA! Na tej samej sali (grzeszyłem przez godzinę i dziesięć minut w Drugim Studiu Wrocławskim) przed wielu laty oglądałem parę razy z otwartą buzią ,,Księcia Niezłomnego" tegoż Calderona w poetyckiej transkrypcji Juliusza Słowackiego, a zdarzenie to wysmażył Teatr Laboratorium Jerzego Grotowskiego. To było dotknięcie (artystyczne) Boga. Tytułową rolę grał pierwszy Polak uznany
Tytuł oryginalny
Więcej grzechów nie pamiętam
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 5