Coraz więcej pojawia się dramatów, których akcja dzieje się w firmie lub banku. Jednocześnie polski teatr dojrzewa do ich wystawiania. Czy może raczej - nasza młoda "kapitalistyczna" rzeczywistość z dnia na dzień lepiej odpowiada opisywanym w sztukach sytuacjom. Jaka będzie przyszłość i sceniczna kariera tekstów takich, jak "Ketchup Schroedera" Domana Nowakowskiego, "Top Dogs" Ursa Widmera, "Po deszczu" Sergi Belbela, "Golden Joe" Ericha Emmanuela Schmitta, po które kilkakrotnie już sięgały teatry dramatyczne, a także Teatr Telewizji? Czy będą to tylko sztuki-meteory, których popularność zgaśnie z chwilą, gdy całkiem oswoimy obcy do niedawna świat i zachłyśniemy się jego wyjątkowością? Czy postacie, problemy i sposób, w jaki zostały ukazane przez autorów, mają wystarczającą siłę, by znaczyć dużo, także za lat, powiedzmy, 10 czy 15? Rozwiązanie tej kwestii zależy pewnie, jak zawsze, nie tylko od tekstu, ale od reżysera i jego "pomysł
Tytuł oryginalny
Widziane z góry
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2