EN

2.01.2009 Wersja do druku

Widzialna ręka reżysera

Osobiście cenię go nadzwyczaj, ale z tą oceną nie chcę się nikomu narzucać. Jeden z największych, z którymi za swego życia się zetknąłem - i kropka - Teatr drukuje niepublikowany tekst Jerzego Koeniga z 2007 roku, który został napisany z okazji pięćdziesięciolecia pracy reżyserskiej Jerzego Jarockiego na zamówienie Teatru Narodowego.

Dekalog teatralny powiada: nie ma teatru bez aktora. Nie ma także teatru bez widza. Egzegetów sztuki widowiskowej te dwa pierwsze punkty wprawiają w tak znaczne podniecenie, że na dalsze podrozdziały księgi teatru gotowi są machnąć ręką. Słowo? Przestrzeń sceniczna? Muzyczność? Rytm? Organizacja ruchu? Przywództwo artystyczne? Hierarchia zdarzeń scenicznych? O tym wystarczy napomknąć w przypisach, i to nonparelem. To są - mówią - drugorzędne problemy. Kaprysy historii. Wystarczy, że jeden aktor stanie naprzeciw choćby jednego widza, by mógł zacząć się teatr. Tak trwa to od tysiącleci. Krewni brzuchomówców Z grubsza biorąc, jest w tym jakaś prawda. Ściślej mówiąc - była w tym jakaś prawda. Dopóki w teatrze nie pojawił się reżyser. Reżyser jako twórca teatru. Już nie protagonista grecki, czyli pierwszy aktor, wspierany przez chorodidaskalosa, już nie średniowieczny facteurs, już nie kierownik zespołu albo francuski semainier, al

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Widzialna ręka reżysera

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 11/11.2008

Autor:

Jerzy Koenig

Data:

02.01.2009