EN

14.02.2014 Wersja do druku

Widza trzeba najpierw uwieść, a potem zadać mu trudne pytania

- Myślę, że na przeszkodzie w stałej obecności Moliera na polskich scenach stoi brak współczesnych przekładów. Ciągle obowiązuje kanon Boya, który jest już trochę staroświecki - KUBA KOWALSKI przed premierą "Mizantropa" w Teatrze Polskim w Poznaniu.

Stefan Drajewski: Czy powrót do Moliera nie jest swego rodzaju awangardą? Kuba Kowalski: Nie wiem, czy to awangarda. Na pewno jest to sięganie po bardzo dobry tekst, który z jakiegoś powodu wiele lat leżał sobie na półce i nikt po niego nie sięgał. I kiedy my dobraliśmy się wreszcie do niego, okazało się, że w najbliższych miesiącach będzie wysyp "Mizantropów". Historia zna tego typu przypadki. Nazywa się to: "pomysły chodzą stadami". - Znam to. Kiedy wreszcie udało mi się dopiąć wszystko, aby zrealizować "Życie jest snem" Calderona, dwóch innych reżyserów też wystawiło ten tekst. Wyglądało to tak, jakby się kilku reżyserów zmówiło. Tymczasem od pomysłu do realizacji długa droga. Rozmowy, szukanie teatru, który "kupi" pomysł W tym sezonie podobna sytuacja jest z "Wiśniowym sadem" Czechowa: Bydgoszcz, Poznań, Warszawa. - Różnica polega na tym, że Czechow jest zadomowiony na polskich scenach. A Molier trochę wypadł z gry. Z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kuba Kowalski o "Mizantropie" i o tym jak to jest być w Polsce gejem

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Głos Wielkopolski online

Autor:

Stefan Drajewski

Data:

14.02.2014

Realizacje repertuarowe