Agnieszka Olsten czyni ze swoich spektakli rodzaj eksperymentu. W konfrontacji widza z aktorem nie przekracza jednak nigdy granicy, za którą zaczynają się tanie gierki czy pusta prowokacja. Ryzykowny jest też krąg emocji, w którym się porusza: - przemoc - ofiara - zbrodniarz - strach. Na razie wychodzi z tego obronną ręką. Można jednak odnieść wrażenie, że balansuje na cienkiej linie. Ostatni jej spektakl "Ontologiczny dowód na moje istnienie", zrealizowany w Teatrze Miejskim w Gdyni, był męczącą, terapeutyczną sesją. Przedstawienie było polską prapremierą sztuki Joyce Carol Oates, która w zdecydowanej większości swoich dramatów główną bohaterką czyni młodą dziewczynę - ofiarę przemocy. Oates, nazywana mroczną damą amerykańskiej literatury, stara się wnikać w psychikę kobiet, które dokonują destrukcyjnych życiowych wyborów. W "Ontologicznym dowodzie na moje istnienie" Shelly - piękna młoda dziewczyna - stara się przekonać
Tytuł oryginalny
Widz w tarapatach
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża nr 21