EN

27.09.2023, 16:20 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: „Petarda”

„Petarda” Izabeli Łaszczuk w reż. Jerzego Bończaka w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Rafał Latoszek / mat. teatru

W sylwestrowy wieczór, w zimowym anturażu, do wiejskiej daczy zakrada się para złodziejaszków… i już w tym momencie zaczyna się komedia pomyłek, niedopowiedzeń i krętactw graniczących ze zdrowym rozsądkiem.

Włamywacze jeszcze nie wiedzą, że są spokrewnieni, a tych koligacji znajdzie się w tym przedstawieniu mnóstwo, w momencie gdy zaskakuje ich prawowity właściciel Roman, prezes jednej ze spółek skarbu państwa, człowiek majętny i wpływowy, który na ten szczególny zimowy wieczór umówił się ze swoją uroczą kochanką Sandrusią – w tej roli wyśmienita Dominika Kryszczyńska, nieodparcie kojarząca mi się ze słynną Violettą Kubasińską z serialu „Brzydula”. Tyle że niedawna absolwentka AT w swej kreacji jest jeszcze bardziej szalona i „przegięta”. A ponieważ młoda kochanka utknęła gdzieś w śnieżnych zaspach, a pan prezes nie należy do takich co nie korzystają z okazji, zaczyna flirtować, przy wtórze szampana, truskawek, a nawet tańca ze szpagatem, z włamywaczką Malwinką (wytrawna rola Andżeliki Piechowiak). Na miejsce Sandra jednak w końcu dociera, a kiedy jakimś cudem na jej palcu znajduje się piękny, jedyny na świecie pierścionek należący do żony Romana, Reginy, akcja nabiera nieprawdopodobnej galopady zaskakujących do ekstremów wydarzeń. Tym bardziej, że małżonka równie niepodziewanie, co intensywnie pojawia się na scenie (w tej roli wspaniała Justyna Sieńczyłło), a jej bogobojne usposobienie nie pozwala na zaakceptowanie mężowskim harców. Na ratunek Romanowi przychodzi harem arabskiego szejka, nadwiślańskie syreny, nieznane wcześniej córki, a także przekupny i lekko zmanierowany detektyw. Śmiem twierdzić, że jeśli chodzi o tę ostatnią postać, nieodżałowany Emilian Kamiński pozwoliłby Markowi Kaliszukowi na dużo mocniejszą i bardziej „kolorową” wersję tego bohatera.

Sam Roman w końcu dochodzi do wniosku, że w tej przedziwnej sytuacji tak naprawdę jest swoim dziadkiem i wnukiem jednocześnie, a to już może być i dla niego i dla prawowitej małżonki zbyt trudne do zaakceptowania. W roli prezesa znakomitą kreację tworzy Tomasz Schimscheiner – aktor doskonale wykorzystuje zarówno swoją fizyczność, jak i specyficzne warunki głosowe. Nie obcy mu jest też taniec towarzyski, lekcje uwodzenia opanował do perfekcji, a gimnastyka artystyczna nie ma dla niego tajemnic – ta rola to komediowy absolut.

Mistrz komedii, Jerzy Bończak, zadbał o to, by wyśmienicie bawili się zarówno widzowie, jak i aktorzy, a spektakl to żadna petarda – to absolutna bomba, pełna śmiechu, radości i niepohamowanej zabawy. Trzeba zobaczyć koniecznie.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła