"Poskromienie złośnicy" w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.
"Ciao ciao Bambino" czy "Ciao ciao Szekspir"? Dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego Tadeusz Bradecki zaryzykował niecodzienne równouprawnienie: miłośnikom klasyki dał XVI-wieczną komedię "Poskromienie złośnicy", a wielbicielom fars zaserwował Szekspira. Kiedy Bradecki ogłosił repertuar na drugi sezon jego kadencji w Teatrze Śląskim, pewna grupa widzów mogła poczuć się dyskryminowana. Nie należy wszak zapominać, że katowicka scena ma wierne grono miłośników farsy i komedii. Mówiąc wprost: mieszczan lubujących się w "Mayday" i wyczekujących w każdym sezonie na nowy angielski tytuł, który rozbawi ich do łez. Kiedy na konferencji prasowej wyliczał wśród innych sztuk "Poskromienie złośnicy" nikt nie podejrzewał, że zaryzykuje teatralne równouprawnienie: ambitnym miłośnikom klasyki, serwując komedię z końca XVI wieku, a wielbicielom rozrywki, zamiast Cooneya, podsuwając w tym samym czasie Szekspira. Angielska farsa? Włoska komedia dell'ar