Spektakl można odczytać zarówno jako coś niezwykłego, wyłom w zwykle tradycyjnej szkolnej scenie - jak i poroniony pomysł, który kłamliwie oszałamia widza, nie pozwalając mu na chłodną ocenę - o "Ustach pełnych ptaków" w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Collegium Nobilium pisze Katarzyna Zielińska z Nowej Siły Krytycznej.
Trzeci spektakl dyplomowy studentów wydziału aktorskiego Akademii Teatralnej zapowiadał się równie odważnie, co niepokojąco. "Usta pełne ptaków" autorstwa Caryl Churchill (autorka znana przede wszystkim z nieudanego "Egzemplarza" wystawionego w Teatrze Powszechnym) i Davida Lana nie były dotąd wystawiane w Polsce. Wielka niewiadoma Kolejna sprawa: do współpracy z adeptami aktorstwa zaproszono nie któregoś z "etatowych" reżyserów szkolnej sceny, lecz - Pawła Szkotaka, twórcę offowego Teatru Biuro Podróży. Trzeba więc przyznać, że zawiadujący Collegium Nobilium wykazali się krzepiącą odwagą i otwartością, której często brakowało w poprawnych dyplomowych produkcjach. I co z tego wynikło? Czym jest sam ten tekst? Trudno powiedzieć, ile w nim nietypowego przedstawienia autentycznej męki, a ile - zwykłej grafomanii. Złożony z kilkudziesięciu scenek, zdaje się chwilami ukazywać spajający je wątek, by zaraz porzucić widza z pustymi rękami. Mamy