Po "Szewcach u bram" Jana Klaty z IV Rzeczpospolitą postanowiła rozliczyć się Izabella Cywińska.
Choć akcja dramatu Arthura Millera dzieje się w XVII-wiecznej Nowej Anglii, mówi m.in. o ostrej nagonce politycznej w Stanach, jaką zapoczątkował w latach 50., serią oskarżeń o współpracę z komunistami senator McCarthy, a która doprowadziła do ostrych podziałów społecznych. - Nie jesteśmy daleko od tego, aby to, o czym pisał Miller, nie działo się znowu - mówi Cywińska. - U nas w ciągu ostatnich dwóch lat wykształcił się podział na tych, którzy mają rację i tych, którzy jej nie mają - dodaje i zapewnia, że daleka jest od politycznej dosłowności. Dlatego aktorzy zamiast nosić współczesne garnitury, ubrani zostali w kostiumy. - Nie trzymamy się wiernie epoki - tłumaczy grający w spektaklu Kazimierz Kaczor. - Nie jest ważne ani gdzie, ani kiedy, ale co dzieje się między bohaterami. Twórcom zależało na pokazaniu ludzkich przywar, które cechują nas już od czasów starożytnych, takich jak nienawiść, zazdrość i zawiść. - To poza ws