"Samotny zachód" w reż. Egeniusza Korina w Teatrze Nowym Praga w Warszawie. Pisze Katarzyna Grabowska w portalu TVP.
W najnowszej produkcji Teatru Nowego Praga mamy oprócz świetnego tekstu irlandzkiego dramaturga Martina McDonagha dwie kreacje aktorskie, które mogą stać się hitem sezonu, ciekawą aranżację i ważne przesłanie podlane tragikomicznym sosem. Słowem - "Samotny Zachód" spełnia wszelkie przesłanki, by zostać arcydziełem, a jednak widz czuje niedosyt. Sztuka McDonagha to opowieść o irlandzkim miasteczku, w którym co rusz ktoś ginie w wyniku nieszczęśliwego wypadku bądź samobójstwa. Ksiądz, nie radzący sobie z wychowaniem tego stada owieczek pije na umór, a nastolatki handlujące bimbrem nikogo nie dziwią. Fantastyczna scenografia podkreślająca walory krajobrazowe stanowi tło dla tych tragicznych wydarzeń, co dodatkowo uwypukla przewrotny humor Irlandczyka. Jednak reżyser Eugeniusz Korin chyba pogubił się w spełnianiu życzeń publiczności, próbując w jednej sztuce oddać i klimat "radosnej" brutalności rodem z Tarantino, i cyniczno-wulgarne pocz