EN

19.01.1986 Wersja do druku

Widowsko "Makbet"

Skłonność do Verdiego nie przychodzi mi łatwo i obawiam się, że nigdy nie zrozumiem fanatyków, którzy daliby się posiekać za każdą nutę jego wczesnych oper. Jeszcze i "Makbet" - choć jest on dziesiątą operą mistrza z Busseto i wchodzi w skład verdiowskiego "kanonu" - budzi we mnie niejasne uczucie zażenowania swym połączeniem oznak geniuszu kompozytorskiego z trywialnym banałem, który czasami dramatycznym sytuacjom nadaje niezamierzony rys śmieszności. Ten utwór z lat czterdziestych, mimo kompozytorskiej rewizji w 1865 roku, wydaje mi się podobny do nie przemacerowanej nalewki, której moc jest jeszcze oddzielona od smaku. Z drugiej bowiem strony ów Makbet ma w sobie coś bardzo frapującego: niezwykle gwałtowną, wręcz brutalną ekspresję, której siła bierze się pewnie także stąd, że szekspirowskie namiętności wrą tu pod ciśnieniem, zamknięte w schematach (formalnych, wyrazowych, dźwiękowych) włoskiej opery drugiej ćwierci XIX w.; punkt kr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Ruch Muzyczny" nr 2

Autor:

Olgierd Pisarenko

Data:

19.01.1986

Realizacje repertuarowe