„Dracula” Jakuba Lubowicza w reż. Jakuba Szydłowskiego w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Beata Baczyńska w „Gazecie Świętojańskiej”.
Postać wampira pojawiała się w podaniach i legendach od niepamiętnych czasów. Żywiące się krwią ożywione trupy, które boją się słońca i dnie spędzają śpiąc w trumnie poruszały wyobraźnię i budziły lęk ludzi w wielu kulturach. Dzięki powieści Brama Stokera w 1897 r. wizerunek wampira zyskał imię, znane od tego momentu na całym świecie – Dracula. Autor, tworząc postać literacką, wzorował się na wołoskim hospodarze Vladzie Palowniku, zwanym właśnie Draculą, człowieku bezlitosnym i okrutnym, ale wykorzystał też znane w różnych kręgach kulturowych opowieści o wampirach. Hrabia Dracula wkroczył do popkultury i stał się inspiracją dla kolejnych adaptacji – filmów, przedstawień, musicali. Na scenach muzycznych mogliśmy go zobaczyć między innymi w czeskim musicalu Karela Svobody, Zdenka Boroveca i Richarda Hesa, którego prapremiera odbyła się w 1995 r., a w 2004 miała swoją premierę w Teatrze Muzycznym w Gdyni w reżyserii Macieja Korwina i Jarosława Stańka. W tym samym roku pojawił się na Brodwayu w przedstawieniu z muzyką Franka Wildhorna, librettem Dona Blacka i piosenkami Christophera Hamptona. Teraz przyszła pora na Łódź i Draculę stworzonego przez reżysera, a jednocześnie autora libretta i tekstów piosenek – Jakuba Szydłowskiego i autora muzyki – Jakuba Lubowicza.
Kiedy unosi się kurtyna, wydaje się, że na scenie ożywa jedno z monumentalnych płócien „Epopei słowiańskiej” Alfonsa Muchy. Snopy światła, wieloplanowość obrazu, mglistość i wyrazistość, okrucieństwo pola bitwy i spokój domostwa w tle, a do tego dramatyczna muzyka z delikatnie bałkańską nutą. Prolog przenosi nas do roku 1462 i pokazuje początek istnienia wampira – jego walkę z Sułtanem, który zmusza Draculę do wypicia krwi zabitych tureckich wojowników a tym samym skazuje zarówno na potępienie, jak i na wieczne życie. Już ta pierwsza scena przekonuje nas, że zobaczymy wielkie widowisko, a kolejne nas w tym przekonaniu utwierdzają.
Niczym w barokowym teatrze przenosimy się za sprawą dekoracji w kolejne miejsca, a wszystkie są interesujące wizualnie i w pełni spójne. Scenografia Grzegorza Policińskiego wraz z fantastycznie zaplanowanym światłem, za którego reżyserię odpowiadał scenograf wraz z Arturem Wytrykusem – zachwycają. Zmiany zazwyczaj dokonują się za opuszczoną zasłoną, podczas gdy obserwujemy wydarzenia rozgrywające się z przodu sceny. Szczególnie imponujące jest wnętrze zamku Draculi z ostrymi łukami gotyckich okien i monumentalnymi posągami otaczającymi tron, a także ogromny żaglowiec, na którego pokładzie znalazły się skrzynie – schronienia nieumarłych w drodze do Anglii. (Choć sama scena morskiej podróży wydaje mi się zbyt długa.) Projekcje multimedialne w ciekawy sposób uzupełniają dekoracje, na przykład przez wyświetlenie na draperiach otaczających scenę schodów, co w interesująco zamyka przestrzeń sali, w której toczy się akcja.
Wydarzenia następujące po prologu rozgrywają się już w roku 1910. Młody angielski prawnik Jonathan Harker (Marcin Franc) wyrusza do Transylwanii, aby przekazać dokumenty związane z zakupem londyńskiej rezydencji Hrabiemu Draculi (Paweł Erdman), a w Londynie pozostaje jego narzeczona Mina Murray (Joanna Gorzała). Naprzemiennie oglądamy budzące niepokój sceny podróży Jonathana przez Karpaty i jego pobytu w mrocznym zamczysku, z wydarzeniami rozgrywającymi się w Anglii, które łączą się z Miną, jej przyjaciółką Lucy Westenra (Agnieszka Przekupień) i profesorem Abrahamem Van Helsingiem (Piotr Płuska). Już niedługo ich losy splotą się w dramatycznej walce, walce o miłość.
Dracula po stracie żony, która popełniła samobójstwo, bo nie potrafiła zaakceptować bluźnierstwa męża, przez wieki żyje w samotności i cierpieniu. Wyprawa do Anglii ma zmienić jego życie. Nową oblubienicą wampira ma stać się Lucy, jednak dziewczyna zostaje mu odebrana. Wtedy Hrabia spotyka na swej drodze Minę, uderzająco podobną do jego nieżyjącej żony Elizabety. Zafascynowany Dracula zmusza kobietę do wypicia krwi, co ma podporządkować ją jego woli i związać ich na wieczność. Jednak siła miłości Miny i Jonathana potrafi pokonać wampirzą moc i prowadzi do ocalenia zakochanych. To doświadczenie powoduje, że Hrabia postanawia wystawić się na śmiercionośne promienie słońca, aby położyć kres swemu istnieniu, bo “wieczność bez miłości klątwą stanie się”.
Ta historia przedstawiona na łódzkiej scenie wiele zyskuje nie tylko dzięki fantastycznej scenografii, kostiumom Anny Chadaj (choć stadium przejściowe Draculi, który przypomina nieco wyliniałego wilkołaka, niezupełnie do mnie przemawia) i interesującej choreografii Jarosława Stańka (wilki i upiory tańczące w mroku – świetne!), ale przede wszystkim przez to, że jest bardzo dobrze zagrana i zaśpiewana. Wielkie brawa należą się przede wszystkim Pawłowi Erdmanowi, który zbudował postać Hrabiego, bez przerysowań, wiarygodną i dramatycznie emocjonalną, tak, że jego finałowy song wzrusza do głębi, tak samo jak pełen tęsknoty duet z Lucy „Wieczność Cię wyzwoli”. Marcin Franc jako Jonathan Harker to postać pełna naiwności i niewinności, która z przerażeniem odkrywa mroczną stronę świata, w którym się znalazła. Jednocześnie zaś jasny głos artysty potrafi rozproszyć wszelkie ciemności. Joanna Gorzała wykreowała postać Minny – kobiety silnej, zdeterminowanej, odważnej, która jest gotowa bez wahania stanąć do walki o ocalenie ukochanego, a ową pewność słychać też w jej pięknym głosie. Bardziej złożoną osobowością jest Lucy grana przez Agnieszkę Przekupień, która zmienia swoje zachowanie stopniowo podporządkowując się władzy wampira – tajemniczego księcia pojawiającego się od dawna w jej snach. Punktem kulminacyjnym tej przemiany staje się jej wyzywające zachowanie na balu zaręczynowym i budząca oburzenie rodziny pełna seksapilu piosenka. Na czele pogromców wampirów stoi Profesor Abraham Van Helsing, w którego wcielił się Piotr Płuska – dynamiczny w działaniu, pewny siebie i zdecydowany, o silnym i ciepło brzmiącym głosie. Nie sposób nie wspomnieć o Damianie Aleksandrze w roli Renfielda, szalonego sługi Draculi przebywającego w zakładzie dla obłąkanych, którego wykonanie pieśni „Życie to krew” do muzyki Georga Friedricha Handla, to prawdziwy majstersztyk. Zabawną postać Quinceya P. Morrisa – amerykańskiego adoratora Lucy, zagrał Wojciech Daniel. Pięknie śpiewały i wspaniale wyglądały wampirzyce: Agata Bieńkowska, Emilia Klimczak, Natalia Kłodnicka. Wiarygodnie w swoich rolach wypadli Jeremiasz Gzyl jako Doktor Jack Steward i Michał Słomka jako Arthur Holmwood. Najmłodsi aktorzy, czyli Livia Ernest i Bartosz Albrecht, także zaprezentowali się bardzo dobrze, zarówno wokalnie, jak i aktorsko, co pozwala stwierdzić, że nie ma w tym spektaklu słabo zagranych czy zaśpiewanych ról.
Łódzki „Dracula” to musical interesujący muzycznie, nieco eklektyczny, który sięga po bardzo różnorodne brzmienia od operowych, symfonicznych, po swingujące. To nie tylko pojedyncze piosenki, ale obok nich cała bogata warstwa ilustracyjna. Przedstawienie ma bardzo nowoczesne brzmienie, ale jednocześnie czuć w nim ducha klasycznego musicalu. Trochę brakowało mi jakiegoś motywu wiodącego, który na tyle często powracałby w trakcie przedstawienia, że wychodząc nucilibyśmy choć kilka nut.
Widowiskowość przedstawienia, dekoracyjność scenografii, mistrzowskie operowanie światłem, interesująca muzyka, świetni artyści bardzo dobrze pokierowani przez Jakuba Szydłowskiego to powody, dla których warto odwiedzić Teatr Muzyczny w Łodzi i zobaczyć ten spektakl na własne oczy.
Dracula. Libretto, teksty piosenek i reżyseria: Jakub Szydłowski. Muzyka: Jakub Lubowicz. Scenografia, reżyseria świateł: Grzegorz Policiński. Reżyseria świateł: Artur Wytrykus. Kostiumy: Anna Chadaj. Choreografia: Jarosław Staniek, Katarzyna Zielonka. Animacje: Veranika Siamionava, Zachariasz Jędrzejczyk. Występują: Paweł Erdman (Hrabia Dracula), Piotr Płuska (Profesor Abraham Van Helsing), Agnieszka Przekupień (Lucy Westenra), Joanna Gorzała (Minna Murray (Harker)/Elisabeta), Marcin Franc (Jonathan Harker), Jeremiasz Gzyl (Doktor Jack Steward), Damian Aleksander (Renfield), Wojciech Daniel (Quincey P. Morris), Michał Słomka (Arthur Holmwood/Sułtan), Agata Bieńkowska (Krucza), Emilia Klimczak (Ryża), Natalia Kłodnicka (Jasna), Livia Ernest (Zaginiona dziewczynka), Bartosz Albrecht (Chłopiec okrętowy).
Premiera 18 maja 2024 r., czas trwania: 3 h 30 minut (jedna przerwa).