Dokonane przed paroma tygodniami otwarcie sceny dramatycznej Teatru Narodowego obejmowało trzy imprezy: gościnne "Dziady" ze Starego Teatru, koncertowe wykonanie nieznanej w Polsce (a bardzo pięknej) opery Ponchiellego "Litwini" według "Konrada Wallenroda" oraz inscenizację "Widm" Stanisława Moniuszki wedle II części "Dziadów". Nie omawialiśmy owych koncertów i spektakli w tej rubryce, ponieważ sprawiały wrażenie jednorazowych, okolicznościowych wykonań. "Widma" pozostały wszakże na afiszu i wygląda na to, że samotnie będą bronić honoru teatru dramatycznego w królestwie Janusza Pietkiewicza najbliższej zimy i wiosny. Słaba to obrona. Do muzycznej strony spektaklu Ryszarda Peryta i Antoniego Wicherka trudno wnosić zastrzeżenia; niestety operowość ze swoim schematyzmem i statycznością sytuacji, sztampowością gestów etc. mocno ciąży na inscenizacji. Zdawało się, że Ryszard Peryt pójdzie w szlachetną powściągliwość; umieszczając akcję w odsł
Tytuł oryginalny
"Widma" Narodowego
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 1