Dni Sztuki Współczesnej w Białymstoku relacjonuje Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
W plenerze kiepsko, w zamkniętej przestrzeni zdecydowanie lepiej - Dni Sztuki Współczesnej układają się niczym sinusoida. Na początek weekendu: Zerova rozkręciła, by zaraz potem Król mocno znużył, a plenerowa Alicja - znudziła. W sobotę było o wiele lepiej: tancerze od "Le Flux" zatrzymali czas, uwiedli miękkością ruchów, wyciszyli. Kto jednak w chwilę później znalazł się w Famie, o wyciszeniu mógł już zapomnieć: po dub-reggae'owym zestawie z Zion Train na czele, niewielu wychodziło z koncertu bez pozytywnego rozwibrowania w głowie i ciele. Bardzo różnorodny był piątkowo-sobotni pakiet festiwalowy - klimaty melancholijne krzyżowały się z szaleńczą energią, gatunków też było sporo do wyboru (wystawa, koncerty, teatr). Takich, które emocji rozmaitych dostarczyły bądź zupełnie nie. W tej ostatniej prywatnej kategorii znalazł się choćby projekt Teatru Fuzja, który przywoływał surrealistyczny klimat "Alicji w Krainie Czarów". O ile wsz