II Międzynarodowy Maat Festival w Lublinie. Pisze Sylwia Hejno w Polsce Kurierze Lubelskim.
- Tylko nie starajcie się szukać sensu. Moje przedstawienie nie ma żadnego określonego przesłania. Koncepcja jest moja, nie wasza - ostrzegł widownię Ryuzu Fukuhara na czwartkowym otwarciu Maat Festivalu. Spokojnie sprawdził ustawienia na laptopie. Zbliżył się do dwóch podłużnych, błękitnych lamp. Po chwili leżał na podłodze w tym samym stroju, w którym powitał gości - marynarka, biała koszula, eleganckie spodnie. Zwyczajnie i naturalnie przyszedł ten moment gdy zaczął zmagać się z własnym ciałem - najpierw ledwie zauważalnym ruchem głowy, następnie dłonią, wskazując niewidzialny punkt. Od gestu, do gestu to stopniowe wznoszenie przerodziło się w burzę. Nic w tym nie ma ładnego. Jest za to piękno ekspresji, niehamowanej niczyim spojrzeniem, ani przekonaniem o tym, co być powinno. "Tańcząca Linia" Elżbiety Rojek był pierwszą prezentacją Idei Zone, strefy bliskości artysty z widzem. Ten drugi czuł się zaintrygowany widząc jak w