"Wolny strzelec" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w swoim blogu.
Czym "Wolny strzelec", poza interesującą muzyką C.M. Webera, może zaciekawić współczesnego odbiorcę? Odpowiedzi na to pytanie szukał Waldemar Zawodziński, reżyserując dzieło w Teatrze Wielkim w Łodzi. Radość z tej inscenizacji spora, bo Zawodziński nie tylko szukał, ale znalazł. Trawieni i straszeni kryzysem zapominamy niekiedy o busoli moralnej, próbując sięgać po cel bez zachowania przyzwoitości, może godności, uciszając sumienie, wystawiając się na działanie zła, które zawsze podstępnie nas oszuka. I wpadamy w pułapki, patrząc nie dostrzegamy, dotykając nie czujemy. Zawodziński swoim "Wolnym strzelcem" ma ochotę przypomnieć nam współczesnym, że "czucie i wiara silniej mówi, niż mędrca szkiełko i oko". Libretto opery jest właściwie balladą i wyczerpuje definicję romantycznej opowieści ze wszystkimi niezbędnymi elementami. I je właśnie na pierwszy plan wydobywają twórcy przedstawienia, ukazując w bardzo czytelny sposób fascy