Spektakl trwa prawie dwie godziny. Czas się nie dłuży, ale sztuka momentami sprawia wrażenie miałkiej. Winny jest tu tekst. Autor nałożył nacisk na formę, a nie na treść - o spektaklu "Wesoło" w reż. Tomasza Obary w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie pisze Ada Romanowska z Nowej siły Krytycznej.
Żeby śmierć można było na raty odespać! Żeby... Na nic słowa Stanisława Jerzego Leca, bo dowiedzieć się, że się umrze za dwa tygodnie o godzinie piętnastej, to nie powód do żartów. Ba - to raczej powód do namysłu o wartości życia. Bo nic tak nie zbliża do życia jak śmierć. I w tym zdaniu można opisać sztukę Miłgosta Reczka, która miała prapremierę 17 marca 2007 roku w olsztyńskim teatrze im. Stefana Jaracza. "Wesoło" wyreżyserował Tomasz Obara, ale śmiać się można raczej przez łzy niż "pełną gębą". Tekst Reczka jest groteskowy i tym samym wymusza charakter przedstawienia. Od krzywego zwierciadła uciec się więc nie da i czuć je niemalże w każdym słowie i geście. Aktorzy odgrywają swoje role z "pieczołowitą starannością" - bawią się świetnie na scenie i to też przenosi się na widza. Wyolbrzymiają swoje problemy do rozmiarów Mont Everest, a przecież w obliczu śmierci to coś więcej niż paranoja. Wobec tego naprzeciw ni