EN

18.06.2018 Wersja do druku

Wesołe życie trybików

W jej spektaklu obiektywy kamer raz po raz wpatrują się w twarze aktorów, jakby chciały wyciągnąć z nich wszystkie tajemnice.
Dokumenty są niszczone, historia przepisywana na nowo. Nawet słowom nadaje się nowe znaczenia. - Czy świat "1984" już się wydarzył, wydarza, czy dopiero się wydarzy? - pyta Wysocka. - Rzeczywistość dostarcza inspiracji - pisze Dawid Karpiuk w Newsweeku.

Winston jest człowiekiem bez znaczenia. Ma 39 lat, ciało drobne i mizerne, włosy jasne, żylaki, "cerę - czytamy u Orwella - z natury rumianą, a skórę szorstką od chropowatego mydła i tępych żyletek". Mieszka samotnie i skromnie w niewielkim pokoju na siódmym piętrze. Dnie poświęca pracy na nieeksponowanym stanowisku w Ministerstwie Prawdy, które dba o to, żeby ludzie myśleli tak, jak trzeba. I - Dzisiaj by się powiedziało, że kształtuje odpowiednie postawy - zagaduję Barbarę Wysocką w lobby Teatru Powszechnego, który nie tak dawno temu oblegali młodzi umięśnieni z faszystowskimi hasłami na ustach. Do spółki z Krucjatą Różańcową i Rycerzami Jezusa w czerwonych płaszczach. Na widowni ktoś rozlał kwas. Śmierdzi do dziś. - Rok temu wzięłam do ręki "Rok 1984" - mówi Wysocka, siadając na chwilę. Mijają nas zmęczeni aktorzy. Próbują po osiem godzin dziennie. - Nagle każdy rozdział zaczął się upominać: "To trzeba zrobić w teatr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wesołe życie trybików

Źródło:

Materiał nadesłany

Newsweek Polska nr 26

Autor:

Dawid Karpiuk

Data:

18.06.2018

Realizacje repertuarowe