Trudno się dziwić, że sam reżyser, wypowiedź na temat spektaklu zaczyna od słów: "Strach... strach... czy to przedstawienie wytrzyma konkurencję z pierwowzorem". Na szczęście Jerzy Gruza zdaje sobie sprawę, że ów strach jest niepotrzebny, bo pierwowzór - wiemy o tym wszyscy - jest niepowtarzalny i Teatr Muzyczny w Gdyni bynajmniej nie zamierzał go kopiować. Jako że w sztuce również -- nie tylko w życiu - nie ma powtórek. Jerzemu Gruzie chodziło raczej "o oddanie owego klimatu, stosunku do świata nacechowanego życzliwością, subtelnym humorem, dystansem - jakim "Kabaret Starszych Panów" sprzed lat różnił się od wszystkich innych nie tylko telewizyjnych kabaretów, seriali itp. Twórca obecnej, teatralnej wersji "Kabaretu" upiera się, że "ci panowie nie byli tak przecież starsi" i w rolach Pana B. obsadza niespełna chyba 40-letniego Krzysztofa Stasierowskiego, a "funkcję" Pana A powierza pełnemu dobrotliwego uroku, też będącemu w kwiecie wieku Kub
Tytuł oryginalny
Wesołe jest życie staruszka
Źródło:
Materiał nadesłany
Fakty nr 4