EN

3.03.1980 Wersja do druku

Wesele zaczęte na ulicy

WPADAJĄ NA SALĘ i ci w sukmanach, i ci we frakach, rozśpiewani; na pustej scenie, w izbie niebieskiej, jak farbka do bielizny, Matki Boskie Ostrobramskie, Częstochowskie, pawie pióra, sztalugi, skrzynie malowane, potężny lichtarz, przed sceną chłopski wóz pełen słomy, nad sceną - papierowe bukiety. Przed teatrem - baba zmiata słomę wokół chochołów. W hallu teatru - biały koń, kupił go za ciężkie dolary w Polsce mister Verny Hora. Zaczyna się więc tarnowskie "Wesele" już na ulicy; jakby już trwało przed naszym wejściem do teatru, jakbyśmy wchodzili, spóźnieni, na którąś tam jego cząstkę. Gdy wychodzimy - ono także trwać będzie dalej, znowu bez nas i powinniśmy to ponieść z sobą w naszej świadomości. Byliśmy bo­wiem raz jeszcze jego świadkami; jak w życiu zdarza nam się parę wesel znajomych - tak na scenie oglądamy też któreś tam z rzędu "Wesele". Wyspiańskie. Ale prze­cież Wyspiańskie "Wesele" widy­waliśmy poprzez Hanuszki

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wesele zaczęte na ulicy

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowiny nr 50

Autor:

Krystyna Świerczewska

Data:

03.03.1980

Realizacje repertuarowe