Na ogół nas w Łodzi nie rozpieszczają teatralnie. Premiery zdarzają się rzadko i nie są na ogól takie, żeby zachodziła potrzeba dęcia w fanfary. Ale kiedy teatry wreszcie zdecydują się na premiery, to zdarza się, że nie ma czasu z nich wyjść. Właśnie minął taki uteatralniony okres, okres niełatwy dla krytyka, bo trzeba było decydować się o czym pisać, co zaś pominąć milczeniem. Wybrałem "Wesele", dramat, którym Teatr Jaracza postanowił uczcić setną rocznicę urodzin Stanisława Wyspiańskiego. Motywacja mojego wyboru jest chyba jasna, tym jaśniejsza jeszcze, że inscenizacja Jerzego Grzegorzewskiego wzburzyła namiętności, spowodowała burzę - jak to w Łodzi bywa - w szklance wody. Wypada więc mówić o wielkiej rocznicy i wypada swoje trzy grosze do tej dyskusji dorzucić. Jeśli nie brać pod uwagę zamierzchłych czasów sprzed I wojny światowej, kiedy na skutek zakazów cenzury umieszczano fragmenty "Wesela" w przedziwnych "antologiach scen
Tytuł oryginalny
"Wesele" z pomysłami
Źródło:
Materiał nadesłany
Współczesność nr 9