"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Radosława Rychcika w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Barbara Gruszka-Zych w Gościu Niedzielnym.
Na nowe adaptacje "Wesela" Wyspiańskiego Polacy czekają jak na diagnozę aktualnego stanu życia społeczno-politycznego. I nie mogą się doczekać. Podczas gdy w kraju się kotłuje i jest się do czego odnieść, Radosław Rychcik w Teatrze Śląskim w Katowicach przeniósł ten arcypolski dramat do Belfastu lat 70. Zrobił to, jak mówi, dla uzyskania dystansu. Zainspirował go fakt, że kiedy w Irlandii Północnej w bratobójczej walce w 1974 r. zginęła tysięczna ofiara, grupa nowożeńców stworzyła Północno-Irlandzkie Stowarzyszenie Małżeństw Mieszanych. Oddolne pojednanie jest jedynym wyjściem - mówią fakty historyczne, do których się odnosi. W odbywającym się w irlandzkim pubie weselu bierze udział tłum miotających się gości, jednak bez nadziei na pojednanie. Dyryguje nimi Nos - u Wyspiańskiego pijak z krakowskiej bohemy, wypowiadający słynną maksymę: "Chopin gdyby jeszcze żył, toby pił". Ten cytat w spektaklu się nie pojawia, brak także sł