Słuchajcie, słuchajcie: w Krakowie pojawił się wampir. Zagnieździł się w Teatrze Starym i napada na aktorów. Zwłaszcza upodobał sobie aktorów, grających w "Weselu" w reżyserii Jerzego {#os#1241}Grzegorzewskiego{/#}. Wysysa z nich krew, zostawia wyschłe kukły, które poruszają się jak muchy w mazi, szepcząc coś do siebie w ostatnim wysiłku. Mówmy jednak serio, temat bowiem nie do żartów. Sądziłem, optymista na co dzień, że pomysłowi-utalentowani wzięli na wstrzymanie, że przykład {#os#1678}Baranowskiego{/#}, torturującego "Dziady", odstraszył innych. Jakże się myliłem! Ostatnio {#os#835}Hanuszkiewicz{/#} poigrał sobie nieźle z "Mężem i żoną". Ale to komedia i obie wanny uszły mu na sucho. Z "Weselem" gorzej. "Wesele" należy do "grubej piątki" najwybitniejszych sztuk polskiej klasyki i na przemiany "Wesela" jesteśmy szczególnie wyczuleni. O, właśnie na przemiany a nie na butwiejącą tradycję. Tradycja nie jest po to, żeby ją biernie
Tytuł oryginalny
Wesele u wampira
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy Nr 5