- "Wesele" będzie żywą rozmową. To paradoks, że ten tekst - uwięziony w okolicznościach prapremierowych, pisany z nerwem, determinacją i odwagą reportażu - tak szybko dał się zamknąć w formie - mówi RUDOLF ZIOŁO przed premierą w Teatrze Ślaskim w Katowicach.
Dalekie od Bronowic, bliskie współczesności i przepełnione goryczą. W sobotę w Teatrze Śląskim premiera jubileuszowego "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Rudolfa Zioło [na zdjęciu scena z próby "Wesela"]. Aleksandra Czapla-Oslislo: Jaka była Pana pierwsza lektura "Wesela"? Rudolf Zioło, reżyser: To był zachwyt nad kolorem, ruchem, muzyką, słowem, obrazem, magią drugiego aktu. Nie byłem jednak wystarczająco dojrzały, by odczuć gorycz, z jaką ten utwór był pisany. Nie mogłem zrozumieć przy pierwszej lekturze, na czym polegał skandal, nie widziałem trajektorii lotów kul adresowanych w polskie cechy, które - jak się okazuje - daleko przekraczają granice Bronowic i granice wieków. Zapowiedział już Pan, że to "Wesele" będzie mało bronowickie. - "Wesele" będzie żywą rozmową. To paradoks, że ten tekst - uwięziony w okolicznościach prapremierowych, pisany z nerwem, determinacją i odwagą reportażu - tak szybko d