- "Wesele" jest gorzkim rachunkiem sumienia. I kończy się tragicznie. Chocholi taniec nie jest trwaniem w błogim śnie - to tragiczne żniwo źle prowadzonego życia. Euforia przedagonalna - mówi reżyser RYSZARD PERYT przed premierą dramatu Wyspiańskiego w łódzkim Teatrze Nowym.
Teatromani świętują 100. rocznicę śmierci Stanisława Wyspiańskiego, dramaturga i inscenizatora. W ramach obchodów Teatr Nowy "Wesele" w reżyserii Ryszarda Peryta. Monika Wasilewska: Jest Pan reżyserem operowym. Jak to się stało, że zrealizował Pan "Wesele"? Ryszard Peryt (reżyser teatralny i operowy, przez 20 lat związany z Warszawską Operą Kameralną. Zrealizował wszystkie dzieła sceniczne Wolfganga Amadeusza Mozarta i Claudia Monteverdiego):* Tekst chodził za mną od lat, wcześniej nie miałem odwagi go ruszyć. Skłoniły mnie okoliczności zewnętrzne - zaproszenie Jerzego Zelnika, obchody Roku Wyspiańskiego. "Wesele" jest mi bliskie. Odnajduję w nim własne doświadczenia. A ja wierzę w artystyczne poszukiwania przez skowyt doświadczeń. Jak zatem czyta Pan "Wesele"? - Staram się robić to jak najdokładniej. Myślę, że ten tekst jest wciąż nieprzeczytany. Punktem wyjścia uczyniłem esej "Boska komedia Stanisława Wyspiańskiego" Jacka