"Wesele" w reż. Bodolaya w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Polsce Gazecie Krakowskiej.
W Polakach Węgier zobaczył przeciętność. Niestety opowiedział o niej też przeciętnie. Czy jest coś gorszego niż ciepła wódka pita z plastikowych kubków? Koneserzy - i to raczej nie ci spod dworca - mawiają, że chyba tylko smak słodkiego wina, inspirującego słowotwórczo konsumentów "Czaru PGR-u" czy "Westchnienia Sołtysa". Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka innych napojów dostarczających równie ekstremalnych przeżyć, ale po co szukać, kiedy nawet artystom niespecjalnie chce się odchodzić od banalnych i mało odkrywczych skojarzeń. Po co dłubać w smakach i zapachach, skoro małość i przeciętność skrzypi na każdym kroku. Przypuszczam, że z takiego założenia wyszedł Geza Bodolay w "Weselu", którego premiera odbyła się właśnie w Teatrze im. Słowackiego. Ale ponieważ o tej małości i przeciętności opowiedział w sposób przeciętny i w gruncie rzeczy tandetny, to przesłanie je-go historii straciło większy sens. Każda nowa re