Widma krążą nad polską sceną, widma złej przeszłości. Straszą portrety trumienne Sarmatów, generał w ciemnych okularach broni zdobyczy socjalizmu, zaś Chochoł znowu pyta: kto mnie wołał, czego chciał? tylko z odpowiedzią na te jego pytania są pewne kłopoty - pisze Zdzisław Pietrasik w Polityce.
Zastanawiające, dlaczego akurat teraz autorzy zwracają się ku przeszłości. Czy to spóźniona - procesy twórcze biegną swoim naturalnym rytmem - reakcja na tzw. politykę historyczną uprawianą przez poprzednią władzę? Tak, to bardzo prawdopodobne, ale powody mogą być jeszcze inne. Rządy się zmieniają, nie zmienia się jednak poczucie, że demokracja w praktyce wciąż niezbyt nam się udaje. W każdym razie w marzeniach o suwerennej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej wszystko wyglądało piękniej. "A tu pospolitość skrzeczy... włazi w usta, w uszy, oczy". Wystarczy zobaczyć w telewizji dowolny program publicystyczny z udziałem posłów reprezentujących wrogie obozy, "jak się kłócą, jak się łają". Może powinni raczej stawać do pojedynku z użyciem broni białej bądź palnej? A do tego jeszcze afery i śledztwa oraz niedawny pomysł totalnej lustracji, której założeniem wyjściowym było przecież przekonanie, że nie każdy, kto traktowany jest jako boh