Zamiar Mikołaja Grabowskiego był jasny: przedstawić na scenie czyste "Wesele". Bez romantycznych uniesień i doraźnych nawiązań. W ładnym widowisku zabrakło najważniejszego - siły. W dynamicznych scenkach I aktu poznaliśmy głównych bohaterów. Pełno było przy tym śmiechu - głównie za sprawą Pana Młodego w doskonałym wykonaniu Krzysztofa Dracza, któremu udanie partnerowała Agata Skowrońska jako Panna Młoda. Wtargnięcie Chochoła (Wojciech Ziemiański) - śmiesznego i strasznego zarazem, miało być zapowiedzią nastroju aktu II. Jednak dynamizm zastąpiła nerwowa galopada. Precyzyjnie zaprojektowane przez reżysera spotkania żywych ze zjawami miały rwany ton, bez wyrazu. Nie można było dostrzec w nich ani grozy, ani kpiny. Było to wynikiem zbytecznej obawy aktorów przed przeszarżowaniem, jak w scenie rozmowy Gospodarza (Edwin Petrykat) z Wernyhorą (Andrzej Wilk), albo kłopotów z teatralnym przekazem jak podczas sporu Stańczyka
Tytuł oryginalny
Wesele bez siły i żaru
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 75