Warszawska premiera Ślubu Gombrowicza w roku 1974 wywołała zamieszanie. Spierano się o inscenizację Jarockiego, spierano się o samą sztukę. Piszącemu tę recenzję zdarzyło się nawet, że za swój felieton o tym przedstawieniu został w jednym piśmie skarcony jako bezkrytyczny chwalca Gombrowicza, a w innym, równie ostro, zganiony jako jego wróg. Minęły dwa lata, i sądząc po recenzjach w prasie krakowskiej, tamtejsza premiera Ślubu w Teatrze im. Słowackiego, nie wzbudziła chyba już takich namiętności. Dzisiaj pasjonują się wszyscy Operetką, szukają podniety w Białym małżeństwie i jak co roku, wzdychają do polskiej dramaturgii współczesnej. A właśnie, również w w Teatrze im. Słowackiego odbyła się, przed Ślubem, prapremiera nowej sztuki Jarosława Marka Rymkiewicza Ułani. Niestety na jej przedstawienie nie zdążyłem dojechać, bo w Krakowie popsuło się lotnisko, a popołudniowym pociągiem z Warszawy można zdążyć na dansing, ale nie d
Tytuł oryginalny
Wesele bez panny młodej
Źródło:
Materiał nadesłany
Literatura nr 4