Teatr kaliski wystąpił 24 kwietnia z "Weselem" Stanisława Wyspiańskiego. Ten polski arcydramat jest tak pojemny treściowo, znaczeniowo, wywołuje tyle skojarzeń, że każda jego premiera może być istotnym wydarzeniem nie tylko artystycznym.
"Wesele" kaliskie wywołuje wszakże dosyć mieszane odczucia. Oto bowiem reżyserka spektaklu Romana Próchnicka wystawiła sztukę Wyspiańskiego jako - pamflet, satyrę. Już w pierwszym akcie inteligenci są tylko pozerscy, egzaltowani, równie jak chłopi pijani. Centralnym problemem myślowym "Wesela" jest sprawa zjaw aktu drugiego, owych, jak to nazwał Wyspiański, "osób dramatu". Stańczyk Rycerz Czarny, Hetman, Wernyhora nie są jednak w tym spektaklu sprawą sumienia narodowego, konfrontacją teraźniejszości z historią, a - zwidem pijackim. Osoby te odgrywa pijany Nos, który błazeńsko, drwiąco wygłasza ich tyrady. Jeśli jest to jednak tylko pijacki pokaz i bełkot, to - nie może być dramatu, a co najwyżej tragifarsa, wykpienie inteligentów bawiących się w ludomaństwo wśród pijanych chłopów. Satyra na błazenadę pijacką inteligentów spłaszcza wszakże "Wesele", odbiera mu całą jego tragiczność. I nie jest to już Stanisław Wyspiański i jego dra