TA relacja z nowej krakowskiej inscenizacji "Wesela" Wyspiańskiego jest opóźniona o pół roku, aktualizuje ją jednak pokaz tego przedstawienia Starego Teatru na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Odcinając się od pokus, różnych paraleli i reminiscencji trzeba tylko powiedzieć, że przedstawienie {#os#1241}Grzegorzewskiego{/#} jest najbardziej oryginalną, najbardziej konsekwentną w realizacji przyjętego zamysłu, ale też i najdziwniejszą inscenizacją arcydzieła Wyspiańskiego. Grzegorzewski odczytał je poprzez Beeketta i przekazał we własnej, znanej z kilku wybitnych przedstawień, poetyce. Ale odczytał "Wesele" przede wszystkim poprzez końcówkę dzieła. Ten "chocholi taniec niemożności", stał się już wytartym socjologicznym stereotypem jak "Moralność pani Dulskiej", dlatego też właśnie reżyser tę końcówkę "odwesela" i idzie konsekwentnie do finału, dalej niż Wyspiański : uczestnicy bronowickiego wesela pozostaną
Tytuł oryginalny
"Wesele" - ale czyje?
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne Nr 290