EN

23.06.1977 Wersja do druku

Wesele

Nad każdym reżyserem przystępującym do pracy nad arcydziełem Wyspiańskiego ciąży potężne brzemię tra­dycji. "Wesele" posia­da własną przeszłość, niemal jak człowiek. Jest to tym bardziej niezwykłe, że każda realizacja "Wesela" natychmiast potwierdza ciągłą współczesność dra­matu. Nawet więcej niż współczesność - prawie aktualność. Czy nie ma w tym paradoksu, że utwór sprzed sie­demdziesięciu sześciu lat może być zwyczajnie aktualny? Pierwsze obrazy "Wesela" w Teatrze Starym budzą gwałtowny sprzeciw. Nie dlatego, że scena w niczym nie przypomina wnętrza bronowickiej chaty. Nie dlatego również, że muzy­ka brzmi inaczej, mniej autentycznie. W przedstawieniu Jerzego {#os#1241}Grzegorzewskiego{/#} dziwi przede wszystkim, coś co najlepiej nazwać rytmem spektaklu - ten sam pierwszy akt, który zazwyczaj uderzał barwnością i zawrotnym tempem akcji, składający się z krót­kich, ostro zarysowanych scenek, tu toczy się wolno w nastro

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wesele

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski Nr 140

Autor:

Jacek Kuna

Data:

23.06.1977

Realizacje repertuarowe