Osiemdziesiąt lat mija od powstania dzieła, któremu nie tylko czas, ale i cała biblioteka polonistycznych analiz i interpretacji nie szkodzą, lecz jakby utrwalają je jako coś najbardziej naszego, własnego, swojego, należącego do kanonu literackiego i teatralnego narodowej kultury, więcej - narodowej świadomości. Trzecia kolejna inscenizacja "Wesela" Wyspiańskiego skłania do porównań i analiz grupę specjalistów. Dla większości widzów jest tylko nieco inną formą tego samego przeżycia. Wielu zna na pamięć całe fragmenty dramatu, sytuacje, postaci. Pewne fragmenty dialogów, zwroty, słowa żyją przecież w naszej potocznej mowie. "Wesele" zaprezentowane w Teatrze TV przez Jana Kulczyńskiego różni się w tym czy innym ujęciu od kiedyś oglądanych spektakli scenicznych, różni się od dynamicznego, wspaniałego filmu Wajdy, ale porusza w nas te same struny, tym samym odzywa się w nas echem. Ma formę pośrednią międz
Tytuł oryginalny
Wesele
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 64