EN

20.03.1981 Wersja do druku

Wesele

Są dzieła, w których zawarta jest jakaś tajem­nica. Zdaje się nam, że przecież znamy ich głębokość, wiemy, do jakich pokładów nasze­go doświadczenia, naszej wrażliwości sięgają, a przecież zdolne są nas zaskoczyć, zniewolić, zmusić do największego skupienia. Tak, iż wsłuchujemy się w nie ze ściągniętymi brwiami. Takim dziełem jest "Wesele" Stanisława Wy­spiańskiego. Poniedziałkowa prezentacja telewizyj­na, bardzo piękna, chwilami głęboko przejmująca, kazała mi raz jeszcze zadać sobie kłopotliwe pyta­nie: czy ja naprawdę znam "Wesele"? Pytanie nie­mal niedorzeczne, bo jakże to: utwór tak przemielony w szkole średniej, przeanalizowany seminaryj­nie na studiach, oglądany wiele razy w teatrach, pokazywany w telewizji, wreszcie mający swoją wspaniałą wersję kinową - jawi mi się oto jako rzecz nowa? Oczywiście, można by powiedzieć, że to zasługa reżysera, Janusza Kulczyńskiego, ale to nie tylko to. Przecież i sam reżyser

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wesele

Źródło:

Materiał nadesłany

Wieczór nr 57

Autor:

Feliks Netz

Data:

20.03.1981

Realizacje repertuarowe